Nie chcę się jakoś rozpisywać, więc wymienię w punktach.
1. Chciałam wam się przyznać, że rozdział został podmieniony przeze mnie.
2. Bardzo dziękuję Venetii Noks za to, że jako pierwsza we mnie uwierzyła. Dziękuję również za jej motywujące komentarze, które bardzo mi pomogły!
3. Bardzo dziękuję również Ani.M, ponieważ wierzy, że potrafię się czegoś nauczyć. Ania jest również świetną betą, i to właśnie ona poprawiła dla was ten rozdział!
4. Rozdział dedykuję Venetii Noks oraz Ani.M
5. A teraz zapraszam do czytania i komentowania rozdziału!
* 1 *
01.09.1997 r.
Nie pisałam już od dwóch miesięcy. Nie
miałam nikogo oprócz Weasley’ów i Harry’ego. Moi rodzice byli prawdopodobnie w
Australii. Nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że ja dla nich nie
istniałam. Nie wiedzieli, że mają córkę. Jednak w wyniku wojny nie tylko ja
poniosłam straty. Fred, Lavender, Cho… oni wszyscy nie wrócą już do Hogwartu.
Zostali zabici przez magię, z powodu której rozpętała się bitwa między siłami
zła i dobra. Tyle ofiar, tyle dusz opuszczających chłodne już ciała. Harry
zniszczył Voldemorta, ale ilu ludzi zniszczył Voldemort? Czym jest jeden czyn
Wybrańca wobec zabrania tylu istnień? Państwo Chang trafili do mugolskiego
szpitala psychiatrycznego. Pani Weasley stara się trzymać, ale George popadł w
głęboką depresję. Wyjechał do Billa i Fleur.
Poza śmiercią bliskich mi osób,
wojna przyniosła coś jeszcze. Stałam się twarda i odważna. Teraz wiem, że nie
ma czasu i trzeba cieszyć się życiem. Wszystko jest takie kruche. Jedno zaklęcie
może zabrać osiemnaście lat istnienia. Zawsze wiedziałam, że to nie oceny są
najważniejsze. Najważniejsi są nasi bliscy i ich życie. Moje życie. Obiecałam
sobie, że skończę Hogwart z „Wybitnymi”, będę pracować w Ministerstwie Magii,
spotkam cudownego mężczyznę i będę miała urocze bliźniaki. Tylko, że to
wszystko jest przyszłością. Z przeszłością pożegnałam się dwa miesiące temu.
Teraz jest teraźniejszość. Chwila obecna. Wiem, że muszę się skupić na tym, co robię teraz, a nie tym co będę robić
kiedyś. Mam zamiar spędzić ostatni rok Hogwartu na cieszeniu się życiem. Zobaczymy
co przyniesie jutro. Muszę kończyć, pan Weasley czeka już na dole.
Hermiona
Hermiona
Granger zamknęła pamiętnik zaklęciem. Wrzuciła go do otwartego kufra. Jeszcze
raz przejrzała wszystkie książki, pergaminy i zapas atramentów. Wszystko było w
kufrze - nie zapomniała niczego. Ułożyła swoje zdjęcie z rodzicami na sam
wierzch kufra. Poczuła ścisk w gardle i gorące łzy napływające do oczu. Nie
próbowała ich ocierać – mama zawsze jej powtarzała, że łzy nie są niczym
wstydliwym. Są jak krzyk. Wyrażają emocje, a przecież lepiej wydobyć coś z
siebie niż dusić to w środku.
- Hermiona! –
tym razem usłyszała ponaglający krzyk Wiewiórki. Westchnęła cicho i sięgnęła po
paczkę chusteczek. Wyjęła jedną i otarła oczy. Zerknęła w kieszonkowe lusterko
wyciągnięte z torebki. Nie płakała tak długo, żeby były zaczerwienione, ale jej
rzęsy były wilgotne. Na policzku osiadła pojedyncza łza. Hermiona otarła ją
wierzchem dłoni i uśmiechnęła się do swojego odbicia. Zaczynała nowe życie. I
nowy rok w Hogwarcie.
- Hermiona, idę
po ciebie! - doszedł ją wściekły wrzask Rudej. Po chwili usłyszała również
tupanie na schodach, a drzwi jej pokoju otworzyły się z impetem. Ruda furia nie zauważyła jej kufra. Potknęła się o niego i przewróciła prosto na
Granger.
Ginny
zgrabnie sturlała się z przygniecionej Hermiony i uśmiechnęła się niewinnie.
- Przepraszam
Miona, ale nie zauważyłam… W ogóle to chyba cię pogrzało, moja panno, jeśli
myślisz, że będziemy na ciebie czekać kolejną godzinę! – ton jej głosu zmienił
się.
- Przepraszam
Gin, ale… Hm - urwała Hermiona. Tylko Ginny wiedziała, że pisze pamiętnik. Nie
lubiła o tym opowiadać publicznie.
- Tak, wiem –
mruknęła Wiewiórka, przewracając oczami.
- Wybacz -
szepnęła Hermiona, przytulając się do przyjaciółki. Była od niej niższa o dobre
dziesięć centymetrów, ale wszyscy Weasley’owie byli bardzo wysocy. Zielony sweter Wiewiórki był przyjemnie miękki, ale Hermionie coś nie pasowało w wyglądzie
przyjaciółki. Ginny miała na sobie
elegancką, błękitną tunikę i czarne balerinki.
- Ginny,
wyglądasz przepięknie! – powiedziała zachwycona Miona.
Hermiona
zerknęła na swój ubiór. Miała na sobie śnieżnobiałą sukienkę letnią w krwistoczerwone
różyczki. No i miała również balerinki, tyle, że czerwone. Włosy uczesała w
„koronę” z warkocza, czyli po prostu dobieranego przez całą głowę. Sięgał on aż do pasa.
***
Hermiona
zmniejszyła swój kufer do rozmiaru kieszonkowego i wsunęła go do rozpiętej
torebki. Na nagie ramiona narzuciła brązową, skórzaną kurtkę. Mimo, iż wakacje
dopiero się skończyły, na dworze było chłodno. Ledwie doszli do samochodu pana
Weasley’a, a Hermiona zaczęła żałować ubrania
sukienki. Wzdrygnęła się i wrzuciła torebkę do otwartego samochodu. Do Hogwartu
wracała tylko ona i Ruda – Harry i Ron dostali posady aurorów i postanowili
natychmiast rozpocząć pracę. Hermiona bez słowa przytuliła się do Pottera i
rzuciła mu wesoły uśmiech.
- Obiecaj, że
wpadniesz do Hogwartu.
- Obiecuję. A ty
obiecaj, że będziesz się bawić, a nie tylko zakuwać. – Brunet puścił jej oczko.
- Nie ma sprawy,
panie Potter – parsknęła śmiechem, ale zaraz spoważniała - Harry, uważaj na
siebie – powiedziała, patrząc mu w oczy.
- Dobrze, Miona.
Ty na siebie też. Powodzenia z Malfoy’em. Teraz sama będziesz się z nim użerać.
- Harry uśmiechnął się pokrzepiająco na
widok zaskoczonej miny przyjaciółki.
- Ale przecież… On miał
zostać w Londynie i pomagać ojcu w
Ministerstwie! Przecież podobno ma jakąś posadę w Departamencie Tajemnic -
warknęła Hermiona, mrużąc oczy.
- No i ma tę
posadę. Ale słyszałem, że on i Zabini zdecydowali się ukończyć Hogwart. A poza tym, zdaje się, że czeka go jakaś kara od Dumbledore’a. – Potter uśmiechnął się drwiąco.
Jednak
wesoły nastrój Hermiony natychmiast wyparował. Była pewna, że w tym roku będzie
wolna od wyzwisk i durnych dowcipów, i najwyraźniej się pomyliła.
- Trudno, będę go unikać – westchnęła teatralnie.
Przytuliła
jeszcze raz Harry’ego i pożegnała resztę Weasley’ów cmoknięciem w policzki.
- Odżywiaj się dobrze, Mionko! – pani Weasley krzyknęła
opiekuńczo za dziewczyną. Hermiona posłała jej uroczy uśmiech i razem z
Wiewiórą wsiadły do auta pana Weasley’a.
- No to
jedziemy! - powiedział wesoło Artur.
Hermiona
zapłaciła kobiecie pchającej wózek ze słodyczami za czekoladowe żaby i fasolki
Wszystkich Smaków Berty’ego Barta.
- Dziękuję! – krzyknęła za odchodzącą kobietą. Ta
jednak nie odwróciła się.
Hermiona
rozpakowała czekoladową żabę i ugryzła kawałek. Zerknęła na schowaną w pudełku
kartę.
- Ginny, zobacz
kto to – powiedziała Hermiona wskazując palcem na wizerunek Dumbledore’a, który
po chwili zniknął.
- Tak, tak… - mruknęła Ginny, wracając do czytania gazety.
- Co czytasz? –
zapytała Hermiona.
- Witch’s glamour. Zobacz jakie to zdjęcie z okładki
jest piękne! – Ginny odwróciła gazetę i pokazała Hermionie.
- To przecież gazeta
o modzie - powiedziała Hermiona, unosząc
brew.
- No tak… Zaczęłam
się interesować modą – westchnęła Ruda.
- Aha… Czyli
teraz zamiast fotografem, chcesz być modelką? – Hermiona zerknęła na przyjaciółkę,
ale ta wpatrywała się zdziwiona w Mionę.
- Chcę być
fotografem mody. To znaczy, chciałabym fotografować modelki i sławne osoby - powiedziała
pewnie.
- Okay -
mruknęła przyjaciółka. – Jak chcesz.
***
Godzinę później,
akurat wtedy, gdy Miona wyciągała podręcznik do eliksirów, drzwi ich przedziału otworzyły się gwałtownie. Stanęli w nich dwaj oszałamiająco
wysocy i przystojni mężczyźni.
- Witaj
Wiewiórko! Siemasz Mionka. – W czarnoskórym chłopcu o zabawnym uśmiechu
rozpoznała Blaise’a Zabini’ego, jedynego wesołego Ślizgona i chłopaka Ginevry. Niestety, był on
najlepszym przyjacielem…
- Witaj, Granger. – Ironiczny uśmiech Malfoya poraził
Hermionę.
Już mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuń