niedziela, 1 lutego 2015

1. Powrót do Hogwartu

Hej :)

Nie chcę się jakoś rozpisywać, więc wymienię w punktach.
1. Chciałam wam się przyznać, że rozdział został podmieniony przeze mnie.
2. Bardzo dziękuję Venetii Noks za to, że jako pierwsza we mnie uwierzyła. Dziękuję również za jej motywujące komentarze, które bardzo mi pomogły!
3. Bardzo dziękuję również Ani.M, ponieważ wierzy, że potrafię się czegoś nauczyć. Ania jest również świetną betą, i to właśnie ona poprawiła dla was ten rozdział!
4. Rozdział dedykuję Venetii Noks oraz Ani.M
5. A teraz zapraszam do czytania i komentowania rozdziału!


* 1 *

 
 

 
01.09.1997 r.
   Nie pisałam już od dwóch miesięcy. Nie miałam nikogo oprócz Weasley’ów i Harry’ego. Moi rodzice byli prawdopodobnie w Australii. Nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że ja dla nich nie istniałam. Nie wiedzieli, że mają córkę. Jednak w wyniku wojny nie tylko ja poniosłam straty. Fred, Lavender, Cho… oni wszyscy nie wrócą już do Hogwartu. Zostali zabici przez magię, z powodu której rozpętała się bitwa między siłami zła i dobra. Tyle ofiar, tyle dusz opuszczających chłodne już ciała. Harry zniszczył Voldemorta, ale ilu ludzi zniszczył Voldemort? Czym jest jeden czyn Wybrańca wobec zabrania tylu istnień? Państwo Chang trafili do mugolskiego szpitala psychiatrycznego. Pani Weasley stara się trzymać, ale George popadł w głęboką depresję. Wyjechał do Billa i Fleur.
   Poza śmiercią bliskich mi osób, wojna przyniosła coś jeszcze. Stałam się twarda i odważna. Teraz wiem, że nie ma czasu i trzeba cieszyć się życiem. Wszystko jest takie kruche. Jedno zaklęcie może zabrać osiemnaście lat istnienia. Zawsze wiedziałam, że to nie oceny są najważniejsze. Najważniejsi są nasi bliscy i ich życie. Moje życie. Obiecałam sobie, że skończę Hogwart z „Wybitnymi”, będę pracować w Ministerstwie Magii, spotkam cudownego mężczyznę i będę miała urocze bliźniaki. Tylko, że to wszystko jest przyszłością. Z przeszłością pożegnałam się dwa miesiące temu. Teraz jest teraźniejszość. Chwila obecna. Wiem, że muszę się skupić na tym, co robię teraz, a nie tym co będę robić kiedyś. Mam zamiar spędzić ostatni rok Hogwartu na cieszeniu się życiem. Zobaczymy co przyniesie jutro. Muszę kończyć, pan Weasley czeka już na dole.
                                                                 Hermiona
   Hermiona Granger zamknęła pamiętnik zaklęciem. Wrzuciła go do otwartego kufra. Jeszcze raz przejrzała wszystkie książki, pergaminy i zapas atramentów. Wszystko było w kufrze - nie zapomniała niczego. Ułożyła swoje zdjęcie z rodzicami na sam wierzch kufra. Poczuła ścisk w gardle i gorące łzy napływające do oczu. Nie próbowała ich ocierać – mama zawsze jej powtarzała, że łzy nie są niczym wstydliwym. Są jak krzyk. Wyrażają emocje, a przecież lepiej wydobyć coś z siebie niż dusić to w środku.
- Hermiona! – tym razem usłyszała ponaglający krzyk Wiewiórki. Westchnęła cicho i sięgnęła po paczkę chusteczek. Wyjęła jedną i otarła oczy. Zerknęła w kieszonkowe lusterko wyciągnięte z torebki. Nie płakała tak długo, żeby były zaczerwienione, ale jej rzęsy były wilgotne. Na policzku osiadła pojedyncza łza. Hermiona otarła ją wierzchem dłoni i uśmiechnęła się do swojego odbicia. Zaczynała nowe życie. I nowy rok w Hogwarcie.
- Hermiona, idę po ciebie! - doszedł ją wściekły wrzask Rudej. Po chwili usłyszała również tupanie na schodach, a drzwi jej pokoju otworzyły się z impetem. Ruda furia nie zauważyła jej kufra. Potknęła się o niego i przewróciła prosto na Granger.
   Ginny zgrabnie sturlała się z przygniecionej Hermiony i uśmiechnęła się niewinnie.
- Przepraszam Miona, ale nie zauważyłam… W ogóle to chyba cię pogrzało, moja panno, jeśli myślisz, że będziemy na ciebie czekać kolejną godzinę! – ton jej głosu zmienił się.
- Przepraszam Gin, ale… Hm - urwała Hermiona. Tylko Ginny wiedziała, że pisze pamiętnik. Nie lubiła o tym opowiadać publicznie.
- Tak, wiem – mruknęła Wiewiórka, przewracając oczami.
- Wybacz - szepnęła Hermiona, przytulając się do przyjaciółki. Była od niej niższa o dobre dziesięć centymetrów, ale wszyscy Weasley’owie byli bardzo wysocy.  Zielony sweter Wiewiórki był przyjemnie miękki, ale Hermionie coś nie pasowało w wyglądzie przyjaciółki.  Ginny miała na sobie elegancką, błękitną tunikę i czarne balerinki.
- Ginny, wyglądasz przepięknie! – powiedziała zachwycona Miona.
   Hermiona zerknęła na swój ubiór. Miała na sobie śnieżnobiałą sukienkę letnią w krwistoczerwone różyczki. No i miała również balerinki, tyle, że czerwone. Włosy uczesała w „koronę” z warkocza, czyli po prostu dobieranego przez całą głowę.  Sięgał on aż do pasa.

***
   Hermiona zmniejszyła swój kufer do rozmiaru kieszonkowego i wsunęła go do rozpiętej torebki. Na nagie ramiona narzuciła brązową, skórzaną kurtkę. Mimo, iż wakacje dopiero się skończyły, na dworze było chłodno. Ledwie doszli do samochodu pana Weasley’a, a Hermiona zaczęła żałować ubrania sukienki. Wzdrygnęła się i wrzuciła torebkę do otwartego samochodu. Do Hogwartu wracała tylko ona i Ruda – Harry i Ron dostali posady aurorów i postanowili natychmiast rozpocząć pracę. Hermiona bez słowa przytuliła się do Pottera i rzuciła mu wesoły uśmiech.
- Obiecaj, że wpadniesz do Hogwartu.
- Obiecuję. A ty obiecaj, że będziesz się bawić, a nie tylko zakuwać. – Brunet puścił jej oczko.
- Nie ma sprawy, panie Potter – parsknęła śmiechem, ale zaraz spoważniała - Harry, uważaj na siebie – powiedziała, patrząc mu w oczy.
- Dobrze, Miona. Ty na siebie też. Powodzenia z Malfoy’em. Teraz sama będziesz się z nim użerać. -  Harry uśmiechnął się pokrzepiająco na widok zaskoczonej miny przyjaciółki.
- Ale przecież… On miał zostać w Londynie i pomagać ojcu w Ministerstwie! Przecież podobno ma jakąś posadę w Departamencie Tajemnic - warknęła Hermiona, mrużąc oczy.
- No i ma tę posadę. Ale słyszałem, że on i Zabini zdecydowali się ukończyć Hogwart. A poza tym, zdaje się, że czeka go jakaś kara od Dumbledore’a. – Potter uśmiechnął się drwiąco.
   Jednak wesoły nastrój Hermiony natychmiast wyparował. Była pewna, że w tym roku będzie wolna od wyzwisk i durnych dowcipów, i najwyraźniej się pomyliła.
- Trudno, będę go unikać – westchnęła teatralnie.
Przytuliła jeszcze raz Harry’ego i pożegnała resztę Weasley’ów cmoknięciem w policzki.
- Odżywiaj się dobrze, Mionko! – pani Weasley krzyknęła opiekuńczo za dziewczyną. Hermiona posłała jej uroczy uśmiech i razem z Wiewiórą wsiadły do auta pana Weasley’a.
- No to jedziemy! - powiedział wesoło Artur.

   Hermiona zapłaciła kobiecie pchającej wózek ze słodyczami za czekoladowe żaby i fasolki Wszystkich Smaków Berty’ego Barta.
- Dziękuję! – krzyknęła za odchodzącą kobietą. Ta jednak nie odwróciła się.
   Hermiona rozpakowała czekoladową żabę i ugryzła kawałek. Zerknęła na schowaną w pudełku kartę.
- Ginny, zobacz kto to – powiedziała Hermiona wskazując palcem na wizerunek Dumbledore’a, który po chwili zniknął.
- Tak, tak… - mruknęła Ginny, wracając do czytania gazety.
- Co czytasz? – zapytała Hermiona.
- Witch’s glamour. Zobacz jakie to zdjęcie z okładki jest piękne! – Ginny odwróciła gazetę i pokazała Hermionie.
- To przecież gazeta o modzie - powiedziała Hermiona,  unosząc brew.  
- No tak… Zaczęłam się interesować modą – westchnęła Ruda.
- Aha… Czyli teraz zamiast fotografem, chcesz być modelką? – Hermiona zerknęła na przyjaciółkę, ale ta wpatrywała się zdziwiona w Mionę.
- Chcę być fotografem mody. To znaczy, chciałabym fotografować modelki i sławne osoby - powiedziała pewnie.
- Okay - mruknęła przyjaciółka. – Jak chcesz.
 ***
Godzinę później, akurat wtedy, gdy Miona wyciągała podręcznik do eliksirów, drzwi ich przedziału otworzyły się gwałtownie. Stanęli w nich dwaj oszałamiająco wysocy i przystojni mężczyźni.
- Witaj Wiewiórko! Siemasz Mionka. – W czarnoskórym chłopcu o zabawnym uśmiechu rozpoznała Blaise’a Zabini’ego, jedynego wesołego Ślizgona  i chłopaka Ginevry. Niestety, był on najlepszym przyjacielem…
- Witaj, Granger. – Ironiczny uśmiech Malfoya poraził Hermionę.

1 komentarz:

Obserwatorzy