Dzień Dobry :). Tutaj ja, czyli Autorka ZP. Kilka informacji na początek :
1. Zmieniłam nicka na " Kalipso Va ". Powód jest dość oczywisty - na blogosferze istnieje inna autorka o takim samym nicku.
2. Rozdział spóźniony, za co przepraszam :)
3. Zabetowany przez najwspanialszą betę na świecie - Anię M.
4. Jeśli pojawi się jakikolwiek błąd, to zapewne przez moje przeoczenie i roztargnienie.
5. Miałam coś jeszcze dopisać, lecz niestety mam sklerozę, więc nie pozostaje mi nic innego jak ZAPROSIĆ DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA!
*2*
Przez twarz Hermiony przebiegł grymas. Po chwili jednak opanowała nerwy i rzuciła Malfoy’owi zimne spojrzenie.
- Witaj Malfoy – powiedziała spokojnym tonem. – Jak miło mi cię widzieć. – Uśmiechnęła się słodko.
- Och, szlamciu… Mnie ciebie też. – Jego sarkastyczny ton mówił sam za siebie. – A teraz niestety nie mogę kontynuować tej jakże przemiłej rozmowy. Przyszedłem tylko odprowadzić Blaise’a. – Uśmiechnął się przymilnie, lecz nieszczerze.
- No i całe szczęście. Nie wytrzymałabym z tobą ani chwili dłużej – burknęła Gryfonka.
- I vice versa, szlamo. – Jego usta wykrzywiły się w lekceważący uśmiech, a w oczach lśniło obrzydzenie.
Dziewczyna prychnęła głośno i nadal udawała, że czyta gazetę. W końcu jednak nie wytrzymała.
Ze złością otworzyła swój kufer. Wyjęła z niego książkę do eliksirów i pogrążyła się w lekturze, ignorując mizdrzących się do siebie Ginny i Blaise’a. Natrafiła na interesujący eliksir, a mianowicie eliksir niewidzialności. Z tego co przeczytała wynikało, że owy eliksir musi zostać wypity, bądź rozlany na, lub obok osoby, która chce być niewidzialna. Działał on jednak tylko przez krótki czas. Również eliksir spokoju zainteresował Hermionę. Przydałby mi się na następne spotkanie z Malfoy’em – pomyślała. Ciągle miała przed oczami pełen obrzydzenia wzrok Ślizgona. Czy on naprawdę tak bardzo jej nienawidził?
Hermiona poprawiła broszkę z motywem Lwa Gryffindoru. Przed chwilą profesor Dumbledore ogłosił, iż odtąd nie będą nosić już hogwarckich mundurków. Od teraz każdy może ubierać się według własnego stylu, choć dla Hermiony było to dość krępujące. Po sześciu latach w Hogwarcie i noszeniu zakrywających ciało mundurków nagle ma zacząć nosić swoje ubrania? Nie mam pojęcia, skąd ten pomysł. Pokręciła głową i ponownie przekrzywiła broszkę. Były one już na ich stołach od początku uczty. Przynajmniej każdy będzie wiedział, jaki dom reprezentuje.
Z westchnieniem nałożyła sobie kawałek malinowego tortu na złocisty talerz. Ginny skomentowała to spojrzeniem pełnym dezaprobaty.
- Chcesz się roztyć jak bańka, Miona?
Hermiona parsknęła śmiechem. – Ginny, Ginny. Ja nie przywiązuję takiej dużej wagi do mojego wyglądu jak ty. Nie mam zamiaru się odchudzać, żeby wyglądać jak patyczak. Zrozum to wreszcie! – powiedziała Hermiona, lekko rozbawiona, bo Gin nałożyła sobie właśnie na talerz dwa eklerki, które zresztą uwielbiała i nie umiała się powstrzymać przed zjedzeniem.
- Spokojnie, Hermiona. Przecież nie zasugerowałam ci głodówki, tylko zdrowe odżywianie. Wyobraź sobie reakcję mojej mamy na tyle słodyczy!
- Pewnie wszystko zabrałaby nam sprzed nosa i nałożyła na talerze górę warzyw – stwierdziła Granger, przełykając ostatni kęs ciasta.
- Do czego to już doszło. My rozmawiamy sobie o jedzeniu i przybieraniu na wadze. A przecież… Minęło tak niewiele czasu od wojny. – Hermiona spuściła głowę.
- Do czego to już doszło. My rozmawiamy sobie o jedzeniu i przybieraniu na wadze. A przecież… Minęło tak niewiele czasu od wojny. – Hermiona spuściła głowę.
- Przestań, Hermiono. Doskonale wiesz, że zadręczanie się nic nie pomoże! Musimy zacząć żyć i się bawić… Nie możemy ciągle myśleć o tym, co było.
- Ale ja nie żyję przeszłością! Po prostu wciąż pamiętam. A zresztą, dobrej zabawy nigdy za dużo, Rudzielcu. Zaczął się rok szkolny i musimy go zdać z Wybitnymi!
- Chyba ty musisz go zdać z Wybitnymi. Mnie aż tak nie interesują oceny. Wyluzuj, Miona. Miałaś się zabawić, pamiętasz? – Ruda uniosła lewą brew do góry.
Hermiona odrobinę się spłoszyła. – A co masz na myśli przez dobrą zabawę?
- Imprezy, randki, Ognista Whisky… Och Miona! Przecież dla ciebie zabawa to chyba nie ślęczenie przed kominkiem z książką w ręku! – jęknęła Weasley. Miona wzruszyła ramionami.
- A może dla mnie to jest właśnie zabawa?
- Zabawa? Czytanie książek przez cały wieczór to dla ciebie zabawa?– Ginny ewidentnie była w szoku. Hermiona ponownie wzruszyła ramionami.
- O gustach się nie dyskutuje – powiedziała Gryfonka, z zadowolonym uśmiechem na ustach. Obiecała sobie dobrą zabawę, ale nie imprezy czy chłopców. Relaks i więcej czasu dla siebie i książek. Cóż, pod tym względem się przecież nie zmieniła. Nadal uwielbiała zagłębiać się w dobre lektury. – Swoją drogą, mam ochotę poczytać sobie podręcznik do run – powiedziała, rzucając Ginny wredny uśmiech. Wyciągnęła książkę z torby i ciężki tom uderzył o stół. Neville siedzący obok Miony drgnął przestraszony. Hermiona uśmiechnęła się do niego przepraszająco.
Odsunęła od siebie talerz po torcie i zagłębiła się w lekturę. Nagle poczuła na sobie czyjś wzrok. Rozejrzała się dyskretnie, ale nikogo nie zauważyła w pobliżu. Jej wzrok zatrzymał się na Draconie. Chłopak wpatrywał się w nią z cynicznym uśmieszkiem na ustach. Mrugnął do niej, ale Gryfonka prychnęła niczym rozjuszona kotka i odwróciła się w drugą stronę.
W pewnym momencie drzwi od Wielkiej Sali otworzyły się z łoskotem. Do Sali wpadł przystojny, młody mężczyzna. Miał kruczoczarne, rozwichrzone włosy i szlachetne rysy twarzy. W jednej ręce trzymał z łatwością duży kufer. Uśmiechnął się przepraszająco do uczniów, którzy oderwali się na chwilę od jedzenia. Tajemniczy przybysz zwrócił ich uwagę.
Dumbledore z wesołym uśmiechem wstał ze swojego miejsca i klasnął w dłonie.
- A więc, moi kochani, ponieważ pan Terrantino wreszcie się zjawił, pora by go wam przedstawić! – zaczął dyrektor. – Profesor Terrantino będzie waszym nowym nauczycielem Obrony przed czarną magią! – rozległy się ogłuszające brawa, szczególnie od damskiej części Hogwartu. Profesor Terrantino rzeczywiście był bardzo przystojny. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Była ciekawa, ile nauczyciel wytrzyma. Rok? Dwa? A może zostanie na zawsze w Hogwarcie? Rozmyślania Miony przerwał jej bolesny kuksaniec w żebra.
- Auu, Ginny! – syknęła Hermiona, patrząc oskarżycielsko na przyjaciółkę.
- Wybacz Miona. Ale… Och, zobacz, jaki ten Terrantino jest przystojny – westchnęła Ginny z rozmarzeniem.
- Przystojniejszy niż Blaise? – zapytała rozbawiona Granger, unosząc brwi.
- Oczywiście, że nie! Mój Zabini jest najprzystojniejszy na świecie! – powiedziała obruszona Ginny. Hermiona nie mogła się powstrzymać i parsknęła śmiechem, unosząc ręce w geście kapitulacji.
- Niech ci będzie! – powiedziała.
- Witajcie. – Głęboki głos rozszedł się po Wielkiej Sali. Wszyscy uczniowie jak jeden mąż odwrócili się w stronę nowego profesora. Tylko Hermiona wciąż chichotała pod nosem, rozbawiona zaborczością i oburzeniem przyjaciółki. – Widzę, że niektórzy z was mają dziś wyśmienity humor. – Głos profesora był zabarwiony mocnym, brytyjskim akcentem. Hermiona zarumieniła się i spuściła wzrok. Nie chciała podpaść nowemu nauczycielowi już pierwszego dnia. Skarciła się w duchu i podniosła wzrok na Terrantino. Ten niezauważalnie mrugnął do niej. Hermiona poczuła się odrobinę niezręcznie. Jak nauczyciel w ogóle śmiał na oczach całej sali z nią flirtować? No cóż, może bez przesady. On tylko chciał ci udowodnić, że go nie uraziłaś. – Skarciła się w myślach Miona. Jej cera powoli nabrała normalnego, kremowego odcieniu. Ani śladu rumieńców.
- Jestem waszym nowym nauczycielem Obrony przed czarną magią. Bardzo miło mi was poznać i mam nadzieję, że wytrzymam więcej niż rok! – Mężczyzna roześmiał się. Obrzucił spojrzeniem wszystkie stoły i uczniów. Jednak Hermiona miała wrażenie, że nowy profesor kogoś szuka.
Zmarszczyła brwi i wróciła do lektury podręcznika od run. Całkowicie ignorowała głupie żarciki profesora Terrantino. Miała ważniejsze rzeczy do roboty.
- On jest co najwyżej pięć lat starszy od nas! – szeptała podekscytowana Ginevra. Hermiona przewróciła oczami i wtuliła się w poduszkę. Tak bardzo tęskniła za swoim dormitorium. Ponieważ Parvati była zbyt załamana śmiercią Lavender by wracać do Hogwartu, Hermiona byłaby sama. Ale ponieważ Ginny rozpoczynała siódmy rok Hogwartu, czyli ten sam, który Miona kontynuowała, mogły mieć wspólne dormitorium.
- Nie obchodzi mnie, ile lat on jest od nas starszy, Gin. To jest profesor a nie przystojny uczeń.
- Ha! A więc przyznajesz, że jest przystojny! – Oczy Rudej błysnęły wesoło.
- Tak, przyznaję, i co z tego? Blaise też jest przystojny, Harry także. – Hermiona zatkała sobie usta dłonią, widząc minę przyjaciółki. – Przepraszam, Gin. Nie powinnam była o nim wspominać.
Harry tuż po wojnie zerwał z Ginny. Doszedł do wniosku, że ich związek nigdy nie był prawdziwy, tylko był pocieszeniem. Jednak Harry znaczył wtedy dla Weasley bardzo dużo. Ruda popadła w depresję, z której wyciągnęli ją Blaise i Hermiona. Po miesiącu Ginny zapomniała o Harry’m i ponownie się zakochała – w Zabinim.
Hermiona również pamiętała swoje rozstanie z Ronem. W kulminacyjnym momencie bitwy pocałowali się. Tylko, że dla Rona był to dowód miłości. Dla Hermiony impuls, chwila, której teraz żałowała. Nie czuła do Rona nic oprócz przyjaźni. Weasley załamał się wtedy i razem z Harry’m postanowili przyjąć posady aurorów. Harry został szefem tajnej grupy Mroczni Łowcy, a Ron jego zastępcą. Grupa owa zajmowała się wyłapywaniem zbiegłych Śmierciożerców i znajdowała się pod stałym nadzorem Ministerstwa Magii.
- Nic się nie stało – powiedziała cicho Ginny, starając się zabrzmieć dziarsko. Jednak Miona wyczuła w jej głosie odrobinę bólu.
- Ginny… Czy ty nadal coś czujesz do Harry’ego? – zapytała Hermiona, odwracając się w stronę przyjaciółki.
- Tak. Nienawiść. – W oczach Rudej błyszczał gniew.
- Nie myśl już o tym. Teraz masz Blaise’a.
- Hermiona, czy mogę się ciebie o coś zapytać? – zapytała niepewnie Weasley.
- Jasne, pytaj. – Hermiona poczuła niepewność przyjaciółki. O co Rudej mogło chodzić? Czyżby o Rona?
- Czy ty czujesz coś do Malfoy’a? – pytanie Ginny było tak nieoczekiwane, że Hermiona o mały włos nie zleciała z łóżka. Wybuchnęła śmiechem.
- Oczywiście, że nie! Jest mi obojętny. – Hermiona odwróciła wzrok do okna. – A skąd to pytanie?
- Blaise ciągle sugeruje, że się kochacie jak diabli. – Ruda przewróciła oczami.
Hermiona uśmiechnęła się rozbawiona. – To bzdura. Jesteśmy… Przeciwnikami - powiedziała cicho Granger, ważąc słowa. Nie chciała powiedzieć wrogami. Przecież oficjalnie byli pogodzeni. Malfoy wykazał się odwagą – był szpiegiem dla Zakonu. Został nim na pięć miesięcy przed Drugą Bitwą o Hogwart. Z tego co wiedziała, nikogo nie zabił. Więc za co ta kara, którą miał mu wyznaczyć Dumbledore?
- Mhm – mruknęła Ginny, kładąc się na łóżku. – Dobranoc, Miona.
- Dobranoc, Ginny – odmruknęła Hermiona, ponownie chowając twarz w poduszkę. Zanim odpłynęła w objęcia Morfeusza, przez jej głowę przebiegła jeszcze jedna myśl - jaką karę wyznaczy mu Dumbledore za dołączenie do Śmierciożerców?
Super! Widzę znaczy progres w stosunku do I rozdziału :) Wspaniale, że wena dopisuje. Dialogi nie wymuszone, dość naturalne, beta jak widać sprawdza się dobrze, więc nic tylko życzyć Ci sukcesu :) Bardzo podoba mi się Draco (też mi nowina! :D), ale ten twój - ironiczny, dumny, wyniosły i irytujący, ale przy tym słooodkiii i taki intrygujący! - takiego sobie zamawiam co miesiąc, ale kurier nie dowozi :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że piszesz i mam nadzieję, że dłuuugo (najlepiej nigdy!) nie przestaniesz :)
Pozdrowienia dla Ciebie i twojej bety.
Venetiia Noks
Bardzo ciekawe :) Przeglądałam komentarze z mojej miniaturki na DŚ i twój był ostatni. Weszłam na twój profil i zobaczyłam, że też masz bloga. Nie dużo jest takich młodych autorek, znam jedną i teraz ciebie. Będę wpadać *-* Zapraszam do mnie, niedługo powinien pojawić się V rozdział. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKrukonka
http://dramione-warto-sluchac-glosu-serca.blogspot.com
No no nieźle coś mi się zdaje że bd jakas akcja z tym nowym nauczycielem, to jakie ginny zadała pytanie w pokoju i te eklerki XD. Po prostu to wszystko jest suuuper :)
OdpowiedzUsuń