poniedziałek, 16 marca 2015

4. Ważne decyzje

Hej!
Rozdział tak dłuugo wyczekiwany przez wielu wreszcie się łaskawie pojawił. Ja nie wiem, co te rozdziały sobie myślą, że się tak długo piszą. Cóż, trzeba dać im reprymendę :) A teraz do rzeczy:
1. Rozdział dedykuję niecierpliwej i wspaniałej Victorii Mii Blanc oraz przemiłej i boskiej Abby Malfoy. Obie dziewczyny napędziły moją wenę swoimi motywującymi komentarzami. Bardzo wam za to dziękuję kochane :*
2. Specjalne podziękowania dla Eweliny, której chce się czytać moje wypociny oraz wszystkim komentującym! A także dla cudownej Ani M. za to, że chce się jej sprawdzać moje okropne błędy. Dziękuję ci Aniu!
3. Wow, wow ,wow. Chyba mi się licznik wyświetleń popsuł - bo ja widzę ponad 600 wyświetleń! Skarby, w takim tempie to 1000 nabijecie mi do kwietnia! Uwielbiam was, kochani!
4. Następny rozdział pojawi się NAPEWNO za tydzień w poniedziałek (albo wtorek... :D). PRZYSIĘGAM! Choćbym miała sobie flaki wypruć...
5. Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić was do czytania! 


*4*
  Zrobisz krok w jedną stronę, to już się nie cofniesz
Zrobisz coś, już zrobione i nie będzie odwrotnie
Zrobisz coś, zanim zrobisz coś to dobrze o tym pomyśl
Nie ma decyzji łatwych a każdy wybór jest świadomy

(...) Przemyśleć sprawę, to po pierwsze
Po drugie myśleć głową
Być sobą, ciągle kierować się sercem
[ fragm. piosenki Fenomen "Decyzje" ]
11.09.1997 r.
    Drogi pamiętniku!
 Już od dziesięciu dni dzieje się to samo. Rano śniadanie, potem zajęcia, obiad, znowu zajęcia, a wieczorem odrabianie prac domowych, nauka i sen. A obiecałam sobie relaks. Oczywiście mam na myśli dobrą książkę i malinową herbatę.
  Mam zamiar udać się zaraz do kuchni. Jest już po dwudziestej. Wszystkie prace zrobiłam, powtórzyłam materiał i zapoznałam się jeszcze raz z notatkami. Jestem nawet spakowana na jutro, czyli piątek. Ostatni dzień przed weekendem.
  Za tydzień w sobotę ma się odbyć Bal z okazji wygranej Drugiej Bitwy o Hogwart. Będzie on tylko dla klas szóstych i siódmych. Zasada jest ta sama: trzeba się elegancko ubrać i zostać zaproszoną przez chłopca. Tylko że kto zechciałby zaprosić mnie? Większość chłopców patrzy na mnie tylko wtedy, gdy chcą ode mnie pomocy lub jeśli jestem obiektem ich drwin. W każdym razie tak było do niedawna. Ostatnio wszyscy mężczyźni, a nawet młodzi chłopcy jakoś tak inaczej się na mnie patrzą. Tak… Tak, jakby rozbierali mnie wzrokiem. Owszem, jestem przecież inteligentna, ale nie dostrzegam w sobie cech, które mogłyby imponować chłopcom. Nie jestem jednak jakąś kokietką. Przy każdym kroku nie macham tyłkiem jak szalona, ani nie mrugam zalotnie. Trochę krępują mnie te spojrzenia. Szczególnie denerwujący jest Denis Fletey. Przy każdej okazji się do mnie przysuwa i rzuca jakieś dwuznaczne teksty. Denis jest z szóstej klasy i należy do Hufflepuffu. Ma brązowe włosy i zielone oczy, jest bardzo dobrze zbudowany i wysoki. Oczywiście zabójczo przystojny. Jednak jego dwuznaczne wypowiedzi i (po prostu) charakter nie imponują mi. Zachowuje się, ba, on JEST kobieciarzem. Mam nadzieję, że wkrótce sobie odpuści. Naprawdę nie ręczę za siebie, jeśli jeszcze raz usłyszę coś w stylu “ pięknie się ruszasz, kotku “. Rzucę na niego jakieś paskudne zaklęcie.
Hermiona
  Hermiona Granger odłożyła pamiętnik na szafkę nocną. Zamknęła go zaklęciem i zsunęła się z dużego łóżka. Przesunęła ręką po satynowym, rubinowym materiale kołdry. Sweter, który miała dziś na sobie, miał identyczną barwę. Nie była to ani jasna, ani ciemna czerwień. Po prostu gryfoński szkarłat. Niebieskie dżinsy tworzyły kontrast.
  Szatynka odrzuciła na plecy długi warkocz i wyszła z dormitorium. Udała się do hogwarckiej kuchni. Zastała tam mnóstwo skrzatów. Od razu zauważyła Migotkę, skrzatkę, którą znała jeszcze z trzeciej klasy. Migotka była bardzo urocza i miła.
- Witaj, Migotko. Czy mogłabyś mi załatwić malinową herbatę i kawałek jabłecznika? - zapytała Hermiona, uprzejmie witając skrzatkę.
- Pani Mionka! Och, jak miło panią widzieć! Oczywiście, już się robi - powiedziała wesoło Migotka. Szybko jak błyskawica śmignęła między innymi skrzatami. Po chwili stała przed Hermioną z tacą wypełnioną kawałkami jabłecznika oraz dużym kubkiem herbaty.
- Oto herbata o smaku malinowym, z odrobiną kardamonu, a także jabłecznik z cynamonem. Mam nadzieję, że będzie panience smakować! - krzyknęła radośnie skrzatka. Szatynka ze szczerym śmiechem wzięła naczynia od Migotki. Udała się z powrotem do swojego dormitorium.
  Już od dobrych dwóch godzin śledziła z zapartym tchem losy Elizabeth i pana Darcy’ego. Była to oczywiście popularna, mugolska powieść o miłości. Im dalej Hermiona brnęła w ich historię, tym bardziej porównywała siebie do Elizabeth. Rzeczywiście były bardzo podobne. Obie silne, mądre i zawzięte. Jednak pan Darcy nieustannie przypominał jej nikogo innego jak Draco Malfoy’a. Autorka opisywała go jako zimnego, arystokratycznego faceta. Na początku nie cierpieli się z Elizabeth. Dopiero z czasem ich miłość zaczęła zakwitać jak pierwszy wiosenny kwiat.
  Hermiona westchnęła. Elizabeth miała wiele problemów, a mimo to znalazła szczęście. Jak tak dwie różne osoby mogły się porozumieć i jeszcze się w sobie zakochać? Było to dla niej tak niedorzeczne, jakby miała na przykład kiedykolwiek wyjść za Dracona. Po prostu absolutnie bez sensu. Ich miłość nie miała prawa bytu, a mimo to pojawiła się.
  Nim Gryfonka zauważyła, jej oczy stały się ciężkie. Książka wysunęła jej się z ręki i wypadła na miękką pościel obok Hermiony. Dziewczyna w końcu odpłynęła w objęcia Morfeusza.
  Dokładnie o szóstej nad ranem Hermiona obudziła się gwałtownie. Coś jej się śniło, jednak nie do końca pamiętała co. Biała suknia, ołtarz, błysk prawie białych włosów, i oczy. Błękitne jak niebo w południe. Gryfonka otrząsnęła z siebie resztki snu. Wzięła szybki, chłodny prysznic. Ubrała się w jasnoniebieską, szeroką bluzę z napisem “ NYC “ i czarne dżinsy. Swoje długie loki wyprostowała zaklęciem, przez co gęste włosy spływały za pas. Cały czas towarzyszył jej zapach truskawek i czekolady. Zapewne było to spowodowane szamponem Miony.
  Dziewczyna zerknęła na zegarek stojący na szafce. Była siódma. Granger postanowiła zejść już do Wielkiej Sali i w spokoju zjeść porządne śniadanie. Czuła już silny głód i nie zamierzała dłużej czekać. Szybko zamknęła za sobą drzwi i pobiegła na dół.
  W Wielkiej Sali było niewiele osób. Przy stole Slytherinu siedzieli tylko Theodor Nott i Malfoy. Reszta stołów była pusta. Hermiona niepewnie usiadła. Czuła się dziwnie bez krzyków uczniów i odgłosów uderzających sztućców. W końcu westchnęła cicho i nałożyła sobie na talerz sałatkę owocową oraz grzanki z dżemem brzoskwiniowym. Do złotego pucharu nalała sok wiśniowy.
  W milczeniu jadła śniadanie. Po kilku minutach poczuła na sobie czyjś wzrok. Rozejrzała się dyskretnie, a jej spojrzenie padło na stół Ślizgonów. Jej czekoladowe oczy napotkały zimne i pogardliwe spojrzenie błękitnych oczu. Nabrała gwałtownie powietrza.
  Sen. Sen o białej sukni, ołtarzu i błękitnych oczach. Mój Boże, śnił mi się ślub z Malfoy’em! - krzyknęła w myślach szatynka. Jej źrenice rozszerzyły się. Jak jej podświadomość w ogóle wymyśliła coś takiego? Dziewczyna wzięła głęboki wdech. Z zamyślenia wyrwał ją śmiech Dracona.
- Granger, nie wiedziałem, że jestem taki przystojny, że aż się dusisz - zironizował, przechodząc obok niej z Teodorem, po czym wsunął dłoń między swoje platynowe włosy i przeczesał je palcami.
- Chyba raczej tleniony, głupi i fretkowaty! - warknęła głośno Hermiona. Draco natychmiast zmrużył oczy, gdy usłyszeli chichot Theodora.
- A ty z czego się śmiejesz, Nott? - zapytał wściekły Malfoy.
- Boże, jak wy się kochacie! - powiedział głośno chłopak. Wyminął przyjaciela i wyszedł szybko z sali, zanim dosięgnął go gniew Draco.
- Jeszcze się policzymy - burknął Malfoy. Hermiona wpatrywała się w miejsce obok chłopaka.
- Co, szlamo, chciałabyś usiąść przy naszym stole? Niestety, to miejsce jest tylko dla ludzi na wysokim poziomie. - Draco uniósł dumnie brodę.
- W takim razie co ty tam robisz?
- Zejdź mi z oczu - prychnął. Ta durna, głupia i bezczelna szlama całkiem wyprowadziła go z równowagi. Najchętniej zadusiłby ją gołymi rękami. Tu i teraz. Gryfonka parsknęła śmiechem i ponownie chwyciła widelec. Naburmuszony Draco nie zaszczycił jej nawet jednym spojrzeniem. I dobrze. Nie potrzebuję przytyków tego nadętego buca - pomyślała Granger.
  Po śniadaniu udała się do lochów. Za kilka minut powinna się zacząć lekcja eliksirów z Profesorem Snape’m. Niestety, dla Gryfonów nie była to szczególnie miła perspektywa. Severus Snape znany był ze swojego zamiłowania do dręczenia uczniów domu Gryffindora. Drugim powodem złego nastroju Hermiony było to, że eliksiry miały trwać dwie godziny i to na dodatek ze Ślizgonami!
  Dziewczyna jęknęła cichutko i zaczęła sobie przypominać informacje z ostatniej lekcji eliksirów. Mówili o eliksirze miłości, czyli Amortencji. Był on bardzo trudny w przyrządzeniu, dlatego też nie wykonywali go. Jednak profesor z pewnością nie przegapiłby okazji, by przepytać Gryfonów. Dlatego Hermiona wczoraj bardzo długo uczyła się na pamięć wszystkich informacji o Amortencji.
  Jednak profesor nie wziął jej dziś do odpowiedzi i to z dość prostego powodu. Mianowicie Hermiony nie było na pierwszej lekcji eliksirów.
  Ledwie profesor zamknął za sobą drzwi, a uczniowie zajęli miejsca, gdy do klasy weszła profesor McGonagall.
- Dzień Dobry, profesorze. Chciałabym prosić pana Malfoy’a i pannę Granger - powiedziała głośno nauczycielka, cedząc słowa.
- Skoro już pani musi - powiedział bez emocji Snape. Hermiona zawiedziona wyszła z klasy. Straciła okazję do załapania dobrej oceny z eliksirów. Co to za sprawa? I dlaczego również Malfoy został zwolniony?
  Hermiona niepewnie weszła za profesor Minerwą do gabinetu Dumbledore’a. Usłyszała tuż przy swoim uchu głęboki głoś Draco.
- Wiesz, czego ten stary Drops od nas chce? - zapytał cicho.
- Stary Drops, panie Malfoy, właśnie wymyślił panu karę. - Donośny głos Dumbledore’a wypełnił pomieszczenie.
  
     Hermiona uśmiechnęła się kpiąco do Draco.
- Przepraszam, panie dyrektorze - wymruczał, spuszczając głowę. Jego platynowa grzywka opadła na czoło. Granger zmarszczyła brwi i zapytała:
- Dlaczego zostaliśmy wezwani?
- Panno Granger, przyszłość przyniesie odpowiedź - powiedział siwowłosy czarodziej, zerkając na nią zza swoich okularów-połówek. Jego bladoniebieskie oczy wyrażały czyste zaciekawienie.
- Czy chodzi o karę, którą miał mi profesor wyznaczyć? - Draco wpatrywał się intensywnie w Dumbledore’a. - A zresztą, to głupie. Co Granger ma wspólnego z moją karą? - Zerknął pogardliwie na Gryfonkę. Hermiona zarumieniła się ze złości. A temu o co biega?
- Punkt dla Slytherinu, panie Malfoy. Chodzi o pana karę, istotnie. I panna Granger ma z nią naprawdę wiele wspólnego. Cóż, w gruncie rzeczy, bez niej niestety zostanie pan wyrzucony ze szkoły.
 Hermiona i Draco spojrzeli na niego zaskoczeni.
- Spokojnie, to jedna z dwóch opcji. A więc, mój drogi Draconie. Nie chciałem dawać ci zwykłego szlabanu. Niestety, jestem pewien, że nic by on nie dał. Dlatego też do końca roku szkolnego jest pan zobowiązany uczęszczać na zajęcia mugoloznawstwa.
- Ale… - zaczął Malfoy, jednak profesor uciszył go gestem ręki.
- Oraz będzie pan uczony przez Hermionę Granger absolutnie wszystkiego, co dotyczy świata i kultury mugoli. Oczywiście, jeśli panna Granger wyrazi na to zgodę. Jeśli nie, zostanie pan wydalony ze szkoły i będzie pan musiał zacząć pracować w Departamencie Tajemnic.
 Hermiona zachłysnęła się powietrzem i pobladła gwałtownie. Ponieważ Draco z natury był wręcz kredowobiały, po prosu zzieleniał.
- To jakiś wcale nie śmieszny żart. - powiedział bez emocji. Przecież Granger za nic w świecie nie zgodzi się go czegokolwiek uczyć.
- Nie ma innej opcji, panie dyrektorze? - Głos Granger był cichy i słaby. Draco zerknął na nią.
- Ona zaraz zemdleje - stwierdził cynicznie Ślizgon. Hermiona natychmiast zaczerwieniła się i warknęła:
- Nie jestem jakąś wrażliwą panienką, ty wredny, chamski…
- Proszę się natychmiast uspokoić - powiedział trochę ostrzej Dumbledore. Zależało mu na współpracy tej dwójki.
- Przepraszam - burknęli oboje, mierząc się wściekłymi spojrzeniami. Stalowe oczy Draco były jakby wykute w lodzie.
- A więc, panno Granger, czy zgadza się pani na współpracę z Draconem Malfoy’em? - Dwie pary oczu wpatrywały się w nią intensywnie. Hermiona przełknęła nerwowo ślinę. Nazywała się Hermiona Granger i znała odpowiedzi na wszystkie pytania. A jednak tym razem było kompletnie inaczej. Zupełnie nie miała pojęcia jaką decyzję podjąć.
- Czy mogłabym to skonsultować z Mal… Draconem na osobności? - zapytała cicho. Dyrektor przez chwilę patrzył na nią uważnie.
- Tak, myślę, że to pomoże ci w podjęciu decyzji. W końcu to od ciebie zależy jego szkolna kariera.
  Hermiona jęknęła cichutko i wyszła z gabinetu. Po kilku sekundach usłyszała markotny głos Dracona.
- To tylko formalność, co Granger? Chciałaś udawać przed Dropsem, że jesteś taka niezdecydowana. Założę się, że z ogromną przyjemnością odmówisz. - Jego głos był spokojny i poważny. Jednak Hermiona wyczuła w nim nutkę żalu. Czyżby on naprawdę tak bardzo chciał tu zostać?
- Odpowiedz mi na jedno pytanie,Malfoy. Jedno pytanie i podejmę decyzję od razu.
- No więc pytaj.
- Czy naprawdę chcesz tu zostać?
- Tak, Granger. Chcę tu zostać, choćbym miał pod twoim nadzorem zakuwać z mugoloznawstwa przez cały rok. Nie mogę tam wrócić, jeszcze nie teraz. Jeśli teraz odejdę, już na zawsze pozostanę pod nadzorem ojca. A jeśli uda mi się skończyć rok z w miarę dobrymi ocenami, być może będę mógł z nim negocjować wybór innego zawodu. Tymczasem pozostanie mi tylko okropnie nudna praca w tym zakichanym Ministerstwie. - Z oczu Malfoy’a wyzierała rozpacz, choć starał się zachować obojętność, nie chcąc ukazać swojej słabości. Czy on naprawdę tak bardzo nie cierpiał nadzoru ojca i Ministerstwa? Nim pomyślała, z jej ust wydobyło się jedno słowo.
  Jedno słowo, które zmieniło całe jej życie.

6 komentarzy:

  1. Och... ach.... uwwww.... Dobra to twoja wina, że przegryzłam se wargę do krwi :* Dlaczego żeś skończyła?! Będę umierać mówię Ci to :P Wiesz jak ja się nie mogłam doczekać tego rozdziału? ( tak, aż od wczoraj :P ) Jejciu nie wiem co napisać, sensownego. Jeszcze przeżywam, ale tam. "Oczywiście mam na myśli dobrą książkę i malinową herbatę." Mam identycznie :D Dość wsumie Miona ma trudną decyzję do podjęcia. Niech myśli. Ach dobra kończę bo masakra. Pozdrawiam ~ Tencza

    P.S. Dziękuje za dedyk <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie! Nie! Nie!
    Ja przestaje pisać, nie będę zaśmiecała internetu, za to przysłużę się światu i odstąpię Ci moich czytelników i miejsce! Ja już nie będę pisać, bo z Tobą nie mam szans! Babo, jak, ja się po prostu pytam jak. Zawarłaś w tym rozdziale tyle akcji, sytaucji, emocji.. oficjalnie odchodzę z Blogsfery! O Merlinie *-* Jak mi głupio, że zaśmiecam internet moim opowiadaniem..
    Przecież na takie opowiadanie czekałam! No, ale poukładajmy to :
    -Denis.. mam nadzieję, że to się tak szybko nie skończy i że rozwiniesz z nim akcję! Rozumiem zdenerwowanie Mionki, ostatnio jak śpieszyłam się na autobus dwójka starszych chłopaków z gim zagrodziła mi droge z tekstem" eeej, mała, przepraszam, ale kolega chciał numer telefonu" , albo "niezłą masz dupę" - ja już takim chce przywalić, a powstrzymuje mnie tylko to, że jestem w miejscu publicznym. A co dopiero" pięknie się ruchasz, kotku" :D Ale spaliłaś go.. on jest młodszy.. nie...! :D
    -Poranne śniadanie.. Merlinie, Draco i Miona to jak stare, dobre małżeństwo *-* Podoba mi się Theodor " wy się kochacie.." - widać, że chłopak inteligentny :) :**
    -Mionka.. nie mogła by porzucić bluz? Nie od razu na coś wyzywającego, ale wiesz.... takie zwykłe bluzeczki.. też coś :D Poza tym polecam Faslook, możesz rozwinąć wyobraźnię ( i swoją i moją :D ) i stworzyć genialny zestaw !
    -Kara Malfoya- wiedziałam, że Mionka będzie go czegoś uczyć :D Po prostu wiedziałam ! :D Ale mugoloznastwo..? Do końca roku...?! Jesteś boska, genialna <33
    -Zachowanie Malfoya- rozumiem, nie od razu Kraków zbudowano, nie od razu była między nimi miłość.. ale cały czas zaznaczasz, że patrzył on na nią z nienawiścią :c Popraw się na tych korepetycjach! :D Wiesz.... jak dojdzie do zbliżenia między nimi ( nie bądźmy zboczeni, chodzi mi o pocałunek, chociaż jeśli coś więcej będzie, uwierz- nie będę narzekała :D ) to jestem jak najbardziej zaaa..! :D
    Dziękuję też za dedykację <3 Widzisz? Wystarczy Cię odpowiednio zmotywować ! :D
    I dodawaj ten rozdział w poniedziałek, bo flaków to Ci na razie nie chcę wypruwać :c No chyba, że będziesz miała zamiar zawiesić ! :D
    Tak więc.. ja się z moim blogiem chowam specjalnie dla Ciebie <3 :D
    Victoria Blanc. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze nie wiesz, ale jest poniedziałek <3
      Więc.. gdzie ten mój cudny rozdział...? :D
      Nie chce Ci flaków wypruwać (przecież nie będzie rozdziałów ;c :D) ale wiesz... ja do cierpliwych nie należę :D :**

      Usuń
  3. Nie wiem co mam napisać, bo Victoria napisała już wszystko :C. Pisz dalej takie perełki i nie przejmuj się małą ilością komentarzy. U mnie też nie ma ich za wiele, ale to nie znaczy, że mamy się tym załamywać :). Pozdrawiam cię i życzę weeeny!
    Krukonka

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo :) Błędy nie są okropne, no coś Ty! Jestem z Ciebie bardzo dumna, zrobiłaś ogromny postęp. Cieszę się, że mogę pomóc i patrzeć, jak to opowiadanie się rozwija.
    Lubię dialogi między Herm i Draco. Jeśli oni się kiedyś nie pozabijają to będzie prawdziwy cud!
    Do następnego!
    Całuję, A. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym razem nie padłam z zachwytu - niestety, aczkolwiek nie mam żadnych większych uwag co do stylu czy pomysłu, po prostu to wszystko jest takie... zbyt oczywiste, jak dla mnie. Nie sugeruj się tym jednak, bo to dlatego, że czytałam już miliony dramione i bardzo trudno mnie zaskoczyć. Nie można odmówić twoim postaciom kanoniczności, ale Draco pytający Hermionę, czy chciałaby usiąść przy jego stole wydał mi się groteskowy. Raczej stawiałabym na inteligentne zaczepki, a nie prostactwo - ale to znowu ja i moja wizja, która nie ma tu nic do rzeczy. Nie bardzo rozumiem po co powstała ta cała scena z jabłecznikiem, wolałabym w jej miejsce jakiś dialog z przyjaciółmi - czy to Hermiony czy Malfoya, aczkolwiek dość zgrabnie wplotłaś wątek Dumy i Uprzedzenia - co też niestety jest dość spotykane w dramione. Podkreślam jednak, że ogólne wrażenie jest dobre i jestem pewna, że z czasem może być tylko lepsze :)
    Gratuluje ci współpracy z betą, bo uważam, że tekst bardzo na tym zyskał no i oczywiście, to wspaniale, że zdobywasz oddane grono czytelników :) Oby tak dalej! Dużo weny!
    Pozdrawiam.
    Venetiia
    PS. Dziękuje za poinformowanie mnie o rozdziale.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy