Gdybym mógł Cię powstrzymać, zrobiłbym to.
Lecz inaczej potoczył się nasz los.
Wszystko przepadło, odeszło w niepamięć.
Nasze serca, stwardniały jak kamień.
W głowie zamęt, niepoukładane myśli.
Puste wspomnienia, które już po prostu prysły.
Już nigdy nie cofnę się wstecz.
Do tych wspomnień, które co dzień dręczą mnie.
Jak zły sen, który teraz się spełnił.
Serce nienawiścią do Ciebie wypełnił.
I gdybym mógł, zmieniłbym tok wydarzeń.
Bo życie co dzień funduję nam serię nieprzyjemnych wrażeń.
Lecz inaczej potoczył się nasz los.
Wszystko przepadło, odeszło w niepamięć.
Nasze serca, stwardniały jak kamień.
W głowie zamęt, niepoukładane myśli.
Puste wspomnienia, które już po prostu prysły.
Już nigdy nie cofnę się wstecz.
Do tych wspomnień, które co dzień dręczą mnie.
Jak zły sen, który teraz się spełnił.
Serce nienawiścią do Ciebie wypełnił.
I gdybym mógł, zmieniłbym tok wydarzeń.
Bo życie co dzień funduję nam serię nieprzyjemnych wrażeń.
[fragm. "O miłości i nienawiści" - EMKa]
* 3 *
Hermiona jak najciszej zamknęła za sobą drzwi łazienki. Obudziła się dwie godziny temu, dokładnie o piątej. Przez ten cały czas leżała i wpatrywała się w sufit. Myślała o tym, że to jej pierwszy dzień siódmej klasy. Czekają ją zajęcia, mnóstwo zadań domowych oraz wiele cudownych chwil spędzonych w Hogwarcie. Mimo to, była odrobinę zaniepokojona. Co, jeśli przez cały rok Malfoy będzie utrudniał jej życie? Czy będzie miała czas na odrobinę rozrywki? Czy zda egzaminy na Wybitne?
Gorąca woda i szampon o zapachu czekolady i truskawki zmył z niej wszelkie wątpliwości. Poczuła się gotowa i pewna siebie. Z szerokim uśmiechem rzuciła zaklęcie na swoje włosy, wysuszając je. Ułożyły się na jej szkarłatnym szlafroku miękkimi falami. Ubrała na siebie błękitną koszulę zapinaną pod szyję i czarne legginsy. Wsunęła stopy w czarne trampki i zawiązała sznurówki. Zerknęła na lustro i zaczęła zaplatać warkocza z włosów. Jednak coś powstrzymało ją przed tym. Przez ostatnie miesiące wybierała to uczesanie. Może warto pokazać wreszcie swoje długo zapuszczane orzechowe loki? Rozpuściła włosy i zaczesała je do tyłu. Uśmiechnęła się do swojego odbicia i sięgnęła po malinową pomadkę. Musnęła nią usta. Nie należała to tych dziewczyn, które nakładały na swoją twarz kilogramy kosmetyków. Nie chciała ukrywać ani złocistych piegów, ani też smarować długie rzęsy jakimś czarnym tuszem. Nie miała potrzeby wyglądania pięknie, ani nawet ładnie. Dla Hermiony najważniejsza w ludziach była inteligencja, naturalność i odwaga. Z dziarskim błyskiem w oku wyszła z łazienki.
Ginny właśnie siedziała na łóżku i przecierała zaspane oczy. Hermiona z pobłażającym uśmiechem i skinięciem głowy powitała przyjaciółkę.
- Dzień dobry, śpiochu. Już siódma trzydzieści, radzę ci się ruszyć, bo inaczej zostawię cię samą – rzuciła Granger ze śmiechem.
- Uch, musisz psuć mi taki piękny poranek swoim ględzeniem? – jęknęła Ruda, zasłaniając się kurtyną czerwonych włosów.
- Gdyby nie ja... – zaczęła Miona, ale Ginny jej przerwała.
- Tak wiem, gdyby nie ty już dawno bym zginęła. – Przewróciła oczami Weasley.
- Masz rację – rzekła Hermiona, unosząc lewą brew. – A teraz zacznij się wreszcie ubierać!
Ginny zatrzasnęła za sobą drzwi wspólnej łazienki i po kilku minutach Hermiona usłyszała dźwięk puszczonej wody. Piętnaście minut później Ruda wróciła do pokoju, ubrana w szkarłatny, obcisły sweter i czarne rurki. Hermiona gwizdnęła z podziwem.
- Wow, Blaise padnie z zachwytu – powiedziała szczerze Miona.
- Dzięki, Hermiona. Draco też na pewno padnie z zachwytu na twój widok – rzekła głośno Ginny i roześmiała się.
- Haha, ale śmieszne. Ubawiłam się po pachy, a teraz daj mi już spokój z tym Malfoy’em! Nic mnie z nim nie łączy… I nie będzie łączyło – dodała Granger szybko.
Ginny uniosła ręce w geście kapitulacji. Obie Gryfonki zarzuciły torby na ramiona i wyszły z dormitorium w kierunku Wielkiej Sali.
***
Draco i Blaise usiedli koło siebie przy stole Slytherinu i oboje nałożyli na talerze górę tostów z serem i szynką. Draco wziął dzban z czarną kawą i nalał jej sobie i przyjacielowi.
- Jak tam się stary czujesz przed pierwszym dniem? – zapytał Blaise, z dziwnym blaskiem w oku.
- Normalnie – odpowiedział Draco chłodno.
- Smoku, mnie nie okłamiesz. Boisz się tej kary od Dropsa?
- Tak, drżę i mam gęsią skórkę. – Draco przewrócił oczami i ugryzł tosta.
- No właśnie widzę, że zachowujesz się jak Miona przed testem. – Blaise rzucił Smokowi niewinne spojrzenie. Draco wzdrygnął się na wzmiankę o Granger.
- A może boisz się właśnie spotkania z Granger?
- Już się z nią spotkałem, w pociągu. I wierz mi, wcale nie było miło, Diable. Szlama ma jeszcze bardziej cięty język niż kiedyś i jest bardziej przemądrzała – warknął Draco.
- Serio? Jeszcze nazywasz ją szlamą? – zapytał Blaise podirytowany. Wojna się skończyła, a wraz z nią nastały czasy wzajemnej akceptacji. Czarodziej to czarodziej, a krew nie gra tu roli. W każdym razie Blaise myślał tak odkąd poznał swoją cudowną Wiewióreczkę, która wręcz zmusiła go do zmiany poglądów. I wyszło mu to na dobre.
- Tak, nazywam. To, że już nie wierzę w prawdziwe znaczenie tego słowa, nie znaczy, że nie mogę nim ją podenerwować. – Draco uśmiechnął się mściwie.
- O wilku mowa – rzucił Blaise, patrząc w kierunku wejścia Wielkiej Sali. Draco odwrócił się w tą stronę i zamarł.
- O cholera – zaklął, mrugając szybko.
- Wyrobiła się, co? – Blaise uśmiechnął się wyrozumiale.
- Nie o to mi chodziło – wykręcał się Draco, ale Blaise natychmiast połapał się, co przyjaciel miał na myśli. Malfoy od zawsze miał słabość do długich, kręconych włosów. A nasza urocza pani Prefekt posiadała właśnie takie.
- I mimo tych pięknych, długich, kręconych i orzechowych włosów nadal uważasz, że Granger jest obrzydliwą szlamą?
- Nigdy nie powiedziałem, że jest obrzydliwa. W sumie… Jest całkiem niezłą laską. Tylko ten wstrętny charakter wszystko psuje. No i jest… - Draco przerwał. Nie chciał powiedzieć szlamą, a więc co chciał powiedzieć? Jest inna? Nie, jest po prostu z Gryffindoru.
- Możemy już o niej nie gadać, Diable? – zapytał Malfoy zdenerwowany. Blaise skinął głową i zabrał się za kolejnego tosta. Cóż, był urodzonym żarłokiem.
***
Hermiona i Ginny zajęły miejsca obok siebie. Granger zerknęła w stronę stołu nauczycielskiego.
- Ginny myślisz, że profesor Terrantino będzie miał do mnie pretensje o mój wczorajszy wybryk? - zapytała niepewnie. Profesor śmiał się właśnie z żartu opowiedzianego przez Flitwicka.
- Jaki wybryk, Miona. Nie rób z tego afery. A zresztą Ian nie wygląda na takiego wrednego jak Snape. - Ruda uśmiechnęła się wesoło i wróciła do pałaszowania naleśników z serem.
- Masz rację, za bardzo się przejęłam. Po prostu jestem dzisiaj jakaś poddenerwowana - rzekła szatynka pocierając skroń. Ginny uśmiechnęła się pobłażająco.
- Ty zawsze za bardzo się przejmujesz - powiedziała Wiewiórka. Hermiona prychnęła w odpowiedzi. Obie w milczeniu kończyły śniadanie.
W końcu Gryfonki wyszły z Wielkiej Sali i udały się pod klasę, w której miały mieć pierwsze zajęcia, czyli Obronę przed czarną magią. Spotkały tam grupkę uczniów z Gryffindoru oraz Slytherinu. Wśród Ślizgonów niestety znajdował się również Malfoy. Blondyn od razu skorzystał z okazji i podszedł do dziewczyn.
- Witaj ruda furio i królowo szlamu - powiedział, unosząc kącik ust.
- Witaj królu białych fretek. - Hermiona uśmiechnęła się mściwie.
- Jaka ty się wygadana zrobiłaś, szlamo - warknął Malfoy. Rozbawił go wredny tekst Gryfonki, ale również zdenerwował. Jej obecność na ogół budziła w nim sprzeczne uczucia.
- Od kogoś musiałam się nauczyć ironii - odpysknęła. Malfoy skrzywił się nieznacznie i wrócił do swoich kolegów.
Hermiona poczuła kuksańca w żebra. Odwróciła się do Rudej i zapytała.
- Co?
- Idzie Blaise. - Oczy Ginny rozbłysły.
- Super. O drogę pytasz, czy jak? - zapytała zła Hermiona. Obecność Dracona ponownie rozstroiła jej i tak już zszargane nerwy.
- Nie denerwuj się tak, nie powiedziałam przecież nic złego! - burknęła Ginny.
- Przepraszam - westchnęła Granger - ale po prostu Malfoy tak na mnie działa.
Ginny uśmiechnęła się dziwnie i podeszła tanecznym krokiem do Zabiniego.
Hermiona ukradkiem zerknęła na parę. Blaise właśnie namiętnie całował Ginny, zaś Ruda złapała go za pupę. Zarumieniona odwróciła wzrok i wzdrygnęła się. Weasley była stanowczo śmiałą dziewczyną.
Profesor Terrantino wyglądał jak niepoprawny uczeń. Jego śnieżnobiała koszula miała odpięte trzy pierwsze guziki, kruczoczarne włosy były całkiem rozwichrzone. Na dodatek gdy wchodził do klasy jego walizka otworzyła się i jej zawartość wysypała się. Ponieważ Hermiona znajdowała się tuż za nim, niestety musiała mu pomoc. Wyjęła różdżkę z ukrytej kieszeni w spodniach i rzuciła Zaklęcie Sprzątające. Profesor rzucił jej olśniewający uśmiech.
- Dziękuję, panno…
- Granger. Hermiona Granger - powiedziała szatynka cicho.
- A więc dziękuję, Hermiono. - Jej imię w jego ustach zabrzmiało jakoś inaczej. Możliwe, że to przez mocny, brytyjski akcent mężczyzny. Po chwili Hermiona otrząsnęła się i uśmiechnęła się do profesora. Wyminęła go i weszła do zapełnionej już klasy.
Od razu zauważyła, że krzesła zostały ustawione w półkolu pod ścianą. Jedyne miejsce było wolne pomiędzy Theodorem Nottem i… Draco Malfoy’em. Niechętnie powlokła się na krzesło i usiadła na nim z westchnieniem. Przysunęła się jak najbliżej Notta, byleby tylko uniknąć bliskości z Malfoy’em. Ten szczurowaty blondyn wyzwalał w niej mordercze instynkty.
- Cześć szlamo. Widzimy się ponownie? - W szarych oczach Draco błyszczały ogniki.
- Jak widać, niestety - mruknęła Granger. Odsunęła się na sam skrawek krzesła. Jednak Malfoy przysunął się jeszcze bliżej. Hermiona wzięła głęboki wdech i wsłuchała się w słowa profesora.
- … a więc dzisiaj chciałbym was lepiej poznać. Z kilkoma osobami miałem już przyjemność. - Dopiero teraz Granger zauważyła porażający błękit jego oczu. Kurczę, on naprawdę jest niesamowicie przystojny - pomyślała. Spuściła wzrok i słuchała dalej. - Jednak większości niestety nie kojarzę. Kiedy wyczytam wasze nazwisko z listy, wstańcie i opowiedzcie mi coś o sobie. Na przykład z jakiego domu jesteście, jakie macie zainteresowania i tym podobne. Dobrze, a więc… - Profesor zaczął wymieniać nazwiska różnych uczniów. Hermiona bez większego entuzjazmu wstała, gdy jej nazwisko zostałe wyczytane przez Terrantina.
- Hermiona Granger, Gryffindor, książki - powiedziała krótko i usiadła z powrotem.
- A może zechcesz nam powiedzieć coś więcej? Chciałbym cię lepiej poznać, Hermiono. - Profesor uniósł lewą brew. Hermiona poczuła jakiś ucisk w gardle. To nie wyglądało jej na zwykłe nauczycielskie zainteresowanie.
- Nie zechcę. A jak chce pan się dowiedzieć o mnie czegoś więcej, to proszę zapytać opiekunki mojego domu - powiedziała Hermiona łagodnie, ale mrużąc oczy. Draco spojrzał na nią zaskoczony. Od kiedy to Granger odmawia nauczycielom?
- No, no, Granger. Robisz progres. Sprzeciwiłaś się takiemu przystojniakowi i to nauczycielowi. - Malfoy gwizdnął z podziwem.
- Jak uważasz, że jest przystojniakiem to się za niego bierz. W tych czasach homoseksualizm to nic złego, Malfoy. Choć wątpię, żeby profesor Terrantino był zainteresowany męską populacją - mruknęła Hermiona. Draco spojrzał na nią zaintrygowany. Jego szaro-błękitne oczy były przepełnione ciekawością.
- Szlamciu, takimi tekstami to sobie możesz do Weasley’a walić - warknął Malfoy. Nie mógł pozwolić, żeby taka nudna i głupia kujonka (na dodatek Gryfonka!) mu ubliżała. Nie z nim takie numery. Rzucił jej uśmiech nr trzydzieści pięć “I kto tu jest najlepszy, co?”.
Szatynka skrzywiła się nieznacznie. Co ten nadęty buc sobie wyobraża? Myśli, że jest od niej lepszy? Bo co, jest obrzydliwie bogaty i tleni się na platynowego idiotę?
- Chyba ci, Malfoy, utleniacz zaszkodził.
- Ja nie muszę używać żadnych zaklęć ani specyfików, jak ty, żeby mieć piękne włosy. Za to ty Granger chyba się dziś w lustrze nie widziałaś.
- Masz rację, ta platyna to chyba szare komórki, które ci uszami uciekają.
- Błysnęłaś inteligencją, szlamo. Zresztą, jaką inteligencją. Nauczyłaś się takich ironicznych tekstów z książki?
- Nie, nauczyłam się takich chamskich tekstów od jakiejś białej fretki.
Gryfonka i Ślizgon zmierzyli się pogardliwymi spojrzeniami. Do końca lekcji nie odzywali się do siebie, ani nawet nie zerknęli. Hermiona obrażona założyła nogę na nogę i siedziała w tej pozycji do końca lekcji. Zaś Draco zmarszczył czoło i wyzywał od najgorszych szlamę w myślach. Wreszcie Obrona się skończyła i uczniowie wypłynęli z klasy. Wściekła Hermiona pobiegła do swojego dormitorium, a nabzdyczony jak osa Malfoy udał się pod klasę, w której miał mieć następne zajęcia.
W jego głowie pojawiały się wspomnienia dziewczyny. Kiedy po raz pierwszy ją wyzwał. Jej skołtunione kudły i łzy w oczach. Pamiętał jak przez mgłę, że przez dosłownie moment poczuł coś dziwnego. Jakby… Współczucie?
Draco uśmiechnął się cynicznie do dziewczynki. Przygładził swoje ulizane, platynowe włosy. Jego szare oczy wyrażały obrzydzenie i niechęć. Gryfonka stojąca naprzeciwko niego była zupełnym przeciwieństwem Ślizgona. Miała takie ciepłe, czekoladowe oczy i wiecznie poplątane orzechowe loki. Lekko zarumieniona twarz i łzy w oczach świadczyły o tym, jaką przykrość jej sprawił. Zacisnęła usta w linię. Tak bardzo go wtedy nienawidziła. Gdy pierwszy strumień wydostał się z jej oczu, otarła go i uniosła dumnie podbródek. Draco poczuł, jak coś w nim drgnęło. Była taka dumna i smutna zarazem. Jej postawa była iście arystokratyczna. Dracona ogarnęło współczucie. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego uczucia. Zainteresowanie Hermioną prysnęło. Została tylko pusta, fałszywa nienawiść. I przekonanie, że jej pochodzenie i dom, w którym się znajduje, odcina mu drogę przyjaźni z nią. Szlama - powtórzył w myślach. - To głupia, nędzna, brudna i obrzydliwa szlama! ***************
Hej :3
1. Postanowiłam, że notki od Autorki będą dodawane pod postem.
2. Dedykacja dla Krukonki 2001 ( i przy okazji zapraszam na jej wspaniałego bloga - http://dramione-warto-sluchac-glosu-serca.blogspot.com/ ) za jej motywujący i miły komentarz :)
3. Szczególne podziękowania dla (najnajnajnaj) wpaniałej bety Ani M. oraz Venetii Noks :)
4. Cóż, następny powinien pojawić się jutro lub pojutrze - tak wiem, szybko ;)
5. Pozdrowienia i czekam na opinie.
~Wasza Kalipso